Któż by pomyślał, że najlepsze autostopy dopiero przede mną. Góry Szan – pogranicze tajsko-birmańskie. Nie dość, że ludzie chcą pomagać i podwożą często zjeżdzając ze swojej trasy, to jeszcze nie ma problemu, żeby zatrzymać się w nocy a na targu kupić przekąski dla podróżnych.
A kierowcy? Od byłego żołnierza z Wietnamu – Chińczyka, który został pastorem i prowadzi sierociniec, po rodzinkę z plemienia Akha czy młodych hipsterów Tajów…
A wszystko to pośród pól herbacianych, z których to 80 % produkcji to wyśmienite ulungi.
I pomyśleć, że kiedyś w Wałczu stało się cztery godziny na wylotówce.