Przewaliłem przez ostatnie półtora roku z 50 książek o Chinach. Pewnie jeszcze więcej filmów. Od poezji pijaków-włóczęgów dynastii Tang, literaturę mniejszości etnicznych, genialne science-fiction Cixin Liu, wstrząsające relacje Liao Yiwo, współczesne syntezy Jacoby’ego, Kołodki itd. I dopóki nie sięgnąłem po ostatniego Góralczyka miałem wrażenie, że jestem coraz bardziej zdezorientowany.
Myślę, że to pozycja obowiązkowa na półce nie tylko z hasłem „Azja”, ale także „Quo Vadis Świat”. Na pierwszy rzut oka praca naukowa z ogromną ilością bibliografii, ale gdzieś między wierszami lektura przygodowa. Jakby Herbert bardziej wielbił cywilizację chińską niż śródziemnomorską i był sinologiem, a nie poetą, to mógłby taką książkę napisać.