Wjeżdżając na teren osady Ezuz odnosi się wrażenie, że jesteśmy na końcu świata. Pustynia i skały ciągną się po horyzont. Nad wioską góruje zardzewiała cysterna. Po siedliskach walają się stare rozklekotane auta oraz fragmenty maszyn, silników, beczek czy drutów. Zewsząd wdzierający się piach. I co wyjątkowe – rzeźby. Będzie tego pewnie ponad setka. Ezuz upodobali sobie artyści i ekolodzy hodujący kozy o długich uszach. To nie kibuc czy miejscowość z administracją. To właściwie zbiorowisko kilkunastu rządzących się samodzielnie gospodarstw.
Jeden ze starych busów został oblepiony gliną i zaadoptowany na pomieszczenie mieszkalne. Sąsiedni obiekt to stary wagon kolejowy. Obok wioski przechodziła jedna z odnóg trasy kolejowej z Turcji do Egiptu projektowana przez niemieckich inżynierów. Żywot miała krótki. Ale na pustyni nic się nie marnuje. Nawet wagon z czasów wojny.
Przez dziesiątki lat międzynarodowych konfliktów o Kanał Sueski była tu ziemia niczyja. Kilka tysięcy lat temu właśnie z tych terenów Mojżesz wraz z narodem wybranym wyruszył do Ziemi Obiecanej. Pozostałością po czasach są m.in. dwie starożytne studnie nazwane Aaron i Mosze. A jeszcze z wcześniejszych – rysunki naskalne.
Ezuz. Koniec świata, w którego piaskach ślady odcisnęła historia cywilizacji z tysięcy lat. Od pierwszych malarzy, mitycznych proroków, żołnierzy po współczesnych rzeźbiarzy, tworzących pośród stad kóz i kilku groźnie wyglądających, ale łagodnie przysposobionych psów.