Tysiące kluczy, setki tekturowych miniaturowych teatrzyków, nieskończone ilości wachlarzy, fajansowych figurek, fajek, lornetek, okularów, ołowianych żołnierzyków, biletów, lasek, zegarów, kusz, ozdób do włosów, średniowiecznych rzeźb Chrystusa, opakowań po cygarach, pudełek od zapałek, zabawek, obrazów Czarnej Madonny, nożyczek…
Szaleństwo kolekcjonowania pozbawione początku i końca. Czarodziejskie labirynty gabinetów blisko stuletniego Frederica Maresa. Niepowtarzalna i namacalna podróż w czasie.