Kiedy przyjechaliśmy do wioski artystów było już po zmroku. Na miejscu kilka opustoszałych galerii z setkami obrazów, dzieł, zabawek oraz przedmiotów nieznanego przeznaczenia. Obok tego nieczynny teatr kukiełkowy i wielkie drzewo na środku podwórka z porastającymi je korzeniami. Na tabliczce z godziną zamknięcia widniał symbol nieskończoności. Wypiliśmy wino, buszując po przestrzeni pełnej masek, aż w końcu przyjechała na skuterze Prasopsuk Leadviriyapititwo – tajska artystka, która od 20 lat tworzy rzeźby z tego co na brzeg wyrzuci ocean. Rybackie sieci, plażowe klapki, torebki foliowe, fragmenty roztrzaskanych łodzi. Ze śmieci kreuje świat morskich fantastycznych istot. Prasopsuk dołączyła się do naszej bazy pod kapliczką z personalizowanym słonikiem, wypiliśmy kolejne wino i popłynęliśmy do jej wodnego świata. Przygodę zakończyliśmy nad ranem na spacerze z dzikimi psami na opustoszałej plaży nad brzegiem Morza Andamańskiego…