W drugiej połowie grudnia zawiało mnie do Izraela. Hebron. Południowa część Zachodniego Brzegu Jordanu. Shuhada Street. Niegdyś handlowa i tętniąca życiem ulica stanowiąca centralny punkt miasta. Izraelczycy zamknęli tam kawałek dzielnicy we wrześniu 2000 roku podczas Drugiej Intifady i utworzyli liczne chack-pointy. W tzw. „mieście duchów” nie mogą przebywać Palestyńczycy, w przeciwieństwie do ludzi z zagranicy, których jednak w całym Hebronie trudno uświadczyć. W konsekwencji jedynymi osobami, których można spotkać w obrębie strefy są uzbrojeni po zęby izraelscy żołnierze. Klimat niczym z gry first-person shooter typu Call of Duty.