Kiedy Szymon Konieczny i Leszek Kiersztan z DKFu „Zmruż oczy” zadzwonili z propozycją przygotowania lądowiska dla mojego filmowego wehikułu w malutkim Lwówku pociekła mi ślinka, a w głowie zapaliła się lampka. To przecież gdzieś tu na wiosce niedaleko Lwówka mieszka jeden z największych magów serowych w Polsce! Korzystając z gościnności zaopatrzyłem się nie tylko w całą torbę przysmaków od tych krótko-dojrzewających po twarde sery z dodatkami orzechów czy suszonych pomidorów. Pan Marek przygarnął nas na noc i spędziliśmy ją w starym PGRze, w którym pomieszkuje ponad setka kóz. Podpatrzyłem poranne dojenie i odwiedziłem miejsce gdzie dojrzewają sery.
Od tych serów grądzkich auto wypełnia wyjątkowa woń. W trzynasty dzień wędrówki przechodzimy przemianę w wehikuł kinowo-serowy. Teraz można zabierać na stopa nawet ludzi, którym śmierdzą stopy. Na bank nie przebiją się ze swoim zapachem.
Dzisiaj w malutkim 3 tys. Lwówku cztery projekcje. Trzy z kompletami. Pięknie suniemy i na pewno tu będziemy wracać.